Gdy Jaskier dotarł do domu, z ciężkim westchnieniem położył się pod ścianą jaskini. Zdawało mu się, że zyskał tego dnia nieprzyjaciela. Był wszak przyzwyczajony do warunków, jakie panowały w WWN, a tam wszyscy szanowali go i lubili. Miał tymczasem przykre wrażenie, że ze strony Ymir'a, nowego wilka w WSC "nie grozi" mu ani jedno, ani drugie.
Pogrążony w myślach, nie zauważył nawet, kiedy ogarnęła go senność. Zasnął niemal w jednej chwili. Obudzili go dopiero rodzice wchodzący do jaskini - nie wiedział, ile dokładnie czasu minęło, ale po słońcu, które zdążyło już lekko przesunąć się na niebie i nadać mu złotawą barwę można było wywnioskować, że sen zmorzył wilka na około godzinę.
- Co tutaj robisz? - Lerka zdziwiła się chyba, gdy zastała go w domu. Od pewnego czasu bywał tam coraz rzadziej, od wczoraj natomiast kręcił się wokół niego jak kot wokół myszy.
- Przysnąłem.
- A gdzie Mundus? Nie ma go tutaj? - matka rozejrzała się po jaskini, chcąc się upewnić.
- Jak widzisz, nie ma - odrzekł. Nie miał pomysłu na inną odpowiedź.
- Może i lepiej - wtrącił ojciec - włóczycie się tylko po lesie. Nie najmowałeś się na stróża, jesteś szeregowcem.
- I, teoretycznie, młodym samcem alfa - Jaskier zmarszczył brwi.
- Po moim trupie, podrzutku - warknął Aksel. Syn odsłonił kły, lecz szybko zamknął pysk i nie zdecydował się na nic więcej. Za dużo już dziś niepotrzebnie się denerwował. To przecież nic nie da. Lerka, słysząc rozmowę basiorów nie zapytała o nic więcej. Położyła się pod przeciwległą ścianą i przymknęła oczy. Jaskier zamierzał zrobić to samo, lecz ojciec dorzucił jeszcze:
- Jesteś słaby, nie będzie z ciebie przywódcy. Nie potrafisz nawet obronić swojego honoru, a zamierzasz stać na czele całej watahy?
Mięśnie młodego wilka napięły się w mgnieniu oka i zanim zdążył pomyśleć co robi, skoczył w stronę Aksela i uderzył w niego całym swoim ciałem, najmocniej, jak potrafił. Zbyt dużo poniżeń zniósł tego dnia. Powalił nie spodziewającego się niczego wilka na ziemię. Nie potrafi obronić honoru? Zaraz zobaczymy, co potrafi, a czego nie.
- Nie nazywaj się więcej samcem alfa - zawarczał groźnie - od dzisiaj jesteś za stary i zbyt bezsilny, by pełnić tak odpowiedzialną funkcję. Nie jestem dla ciebie synem, więc we właściwy sposób przejmuję obowiązki. Pewnie nie masz nic przeciwko.
- Nie mam? - fuknął Aksel, wyszczerzając kły.
- Jeśli chcesz spokojnie zakończyć swoje smętne życie, od teraz mieszkasz tu na zasadzie małżonka mojej matki. Twój czas minął.
Wilk powoli wstał z ziemi, a młody samiec alfa wyszedł z jaskini. Nie zamierzał być tam ani chwili dłużej. Musiał odetchnąć i uspokoić nerwy. Pierwszy czas chyba od czasów szczenięctwa poczuł się bardzo silny.
Wszedł do lasu. Gdy tylko znalazł się na spokojnym, bezpiecznym terenie, poczuł ulgę. Tu nie musiał z nikim walczyć...
Anonimowy Kronikarz